„Złe baśnie” w kinach od 10 września
Upalne lato, rzymskie przedmieścia. Lejący się z nieba żar sprawia, że czas stoi tu niemalże w miejscu. Do włoskiej sielanki jednak daleko, zwłaszcza gdy już przekroczy się próg świata wykreowanego przez braci D’Innocenzo. Rzeczywistości, w której każda chwila jest jak zgrzyt noża po szkle.
Zamieszkujące to miejsce rodziny na pierwszy rzut oka niczym specjalnym się nie wyróżniają. Podobnie jak wiele innych, dzielą swoje radości i smutki, a lepsze momenty przeplatają gorszymi. Tyle że tych drugich, połączonych z narastającą frustracją oraz agresją powodowaną sytuacją osobistą, materialną czy klasową, jest tu zdecydowanie więcej. Domy nie są już schronieniami, stając się niemymi świadkami sadystycznych zachowań ojców oraz bierności matek. Obojętność dorosłych najmocniej uderza w najmłodszych, którzy mogą się okazać prawdziwą siłą wywrotową tej historii.
W swoim drugim filmie utalentowani włoscy twórcy – bracia D’Innocenzo mówią o niepokoju, samotności, trudnym do zdefiniowania podskórnym lęku. Niektórzy krytycy w podejściu do bohaterów dopatrują się w „Złych baśniach” echa twórczości amerykańskiego reżysera Todda Solondza, jeszcze inni widzą tu ostrą krytykę kapitalizmu. Pewne jest, że ta ujęta w formułę mrocznej współczesnej baśni opowieść to kino ekstremalnych emocji, angażujące widza do ostatniego nerwu.
Oryginalny tytuł „Favolacce” jest połączeniem włoskich słów „favole” – opowieści oraz „parolacce” – przekleństwa.
Prasa o filmie:
Eksplozja prawdziwego talentu w tej dzikiej, impresjonistycznej przejażdżce.
Deborah Young, Hollywood Reporter
Imponujące role dziecięcych aktorów!
Amber Wilkinson, Eye on Film
Już debiut braci D’Innocenzo wywołał spore zamieszanie. Ze „Złymi baśniami” będzie podobnie!
Joachim Kurz, Kino-Zeit
Ten film ma w sobie niepokojący urok. To nie taka mała rzecz dla włoskiego kina.
Stefano Amadio, Cinemaitaliano